piątek, 22 listopada 2013

Świątecznie

Osobiście nienawidzę tego, że wraz z początkiem listopada, ze sklepów znikają znicze a na ich miejsce pojawiają się choinki, bombki i czekoladowe mikołaje, ale no chyba nic nie da się z tym zrobić.
Ja dziś wzięłam się za czynienie wieńców bożonarodzeniowych, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że przed samymi świętami zwyczajnie nie będę miała czasu żeby zrobić wszystko na już. Tym bardziej, że z sąsiadami mamy taką tradycję, że obdarowujemy się gadżetami świątecznymi i trochę do zrobienia tego będę miała. W tym roku wybór padł na wieńce: wielofunkcyjne, bo mogą wisieć na drzwiach, mogą z powodzeniem leżeć na stole (totalny obłęd, jeśli jeszcze włoży się do środka grubą świecę) a jeśli komuś się moje wieńce nie spodobają... zawsze można użyć ich jako hardcorowej wersji freesbee. Co kto lubi. Nie sprawdzałam jak latają, ale dostać z takiego krążka obklejonego szyszkami, to z pewnością niezapomniane przeżycie.
Dziś Moi Drodzy, zamieszczam fotorelację z czynienia mojego pierwszego wieńca szyszkowego (jak nadejdzie sezon, chcę spróbować swych sił z żywą jodłą i zrobić wersję typowo na drzwi, z kokardą).
Niniejsza fotorelacja może dla nieco ambitniejszych osób posłużyć za inspirację tudzież tutorial. Jeśli ktoś spróbuje swych sił w takich zabawach z klejem na gorąco, będę niezwykle dumna:)
 Wcześniej wycięłam ze styropianu kółko (odrysowane od dwóch rozmiarów pokrywek do garnków) a następnie obłożyłam je watą i okręciłam krepiną. Osobiście polecam ciemniejszy kolor niż to co na zdjęciu, bo potem przebija przez szyszki i z zaklejaniem każdej szparki jest masa roboty.
Dla osób niedoświadczonych, przy zabawach z klejem na gorąco, polecam robić to na jakiejś podkładce, bo klej bardzo lubi skapywać. Ja w tym celu używam starej stolnicy. 

Do wyklejania nadają się wszelkie pierdółki typu bombki, szyszki (ja mam w domu spory zapas, raz w roku jadę do lasu i wracam z worem szyszek), suszone pomarańczki, łupiny z orzechów włoskich, kulki styropianowe ozdobne (do nabycia np na giełdzie kwiatowej. Na giełdzie kwiatowej można znaleźć całe mnóstwo takich pierdółek. Zbyt długie ich oglądanie, grozi oczopląsem), małe gałązki pomalowane np. na złoto czy pomarańczowy drut. 

Przy wyklejaniu szyszkami warto odciąć ogonek szyszki, wtedy łatwiej przylega do powierzchni kółka. Ja w tym celu używałam małych kombinerek. Aha! Jak się bawicie z klejem na gorąco, warto mieć rękawiczki (takie przemysłowe, materiałowe, których wewnętrzna część dłoni jest pokryta gumą. Taki klej jest baaardzo gorący, a oparzenia po nim nie są przyjemne. Bezpieczeństwo przede wszystkim!

 Tutaj mamy względnie wyklejony wieniec, ale że zielone wciąż przebija, trzeba to krótko mówią... czymś zapchać.

No to mamy w tym celu np. drucik, który nawinięty na ołówek, tworzy bardzo sympatyczne spiralki/ świderki.

Nawinięty drut odcinany...


...i wklejamy tak, żeby na naszym wieńcu "coś się działo" ;)


Jako że na dekoracje świąteczne mają niezbywalne prawo do przesadnego świecenia się, błyszczenia, brokacenia itp, łupinki orzechów potraktowałam złotym lakierem do paznokci. 




A to już gotowy wieniec. Może nie jest idealnie symetryczny, ale ja i tak jestem z niego dumna. Jak to mówią, pierwsze koty za płoty. Zaczęłam już robić drugi, większy i tym razem w tonacji czerwonej. Idzie mi zdecydowanie szybciej i już widzę że będzie ładniejszy :D 

1 komentarz:

  1. Mnie by się nie chciało... Gratuluję, ładny :) i pewnie też trochę pachnący.

    OdpowiedzUsuń