środa, 25 grudnia 2013

świąteczne dekoracje

Wydawać by się mogło, że sezon świąteczny dla florystów jest czasem wolnym. Komu na święta kwiaty? Otóż nic bardziej mylnego. Kwiaty są zamieniane na jodłę, bombki, pomarańcze, cynamon, anysz, najróżniejsze gałązki, brokat i sztuczny śnieg.
Ostatnie tygodnie, po za wieńcami z szyszek, spędziłam nad niezliczoną liczbą stroików i ozdóbek świątecznych. Serio, w samej pracowni ok 30 stroików na zamówienie, a do tego jeszcze z tuzin dla znajomych.
Można powiedzieć, że wpadłam w trans :D
Niestety nie zdążyłam zrobić zdjęć wszystkim stroikom (zanim zostały rozdane). Miło jest jednak potem usłyszeć, że upiększały czyjś wigilijny stół.




jeden z 30 stroików wykonanych jednego dnia w pracowni

ręcznie zdobione bombki na zamówienie




pierwszy wieniec z żywej jodły, na prezent

II wieniec z jodły, na moich drzwiach:)

stroik z mojego wigilijnego stołu :) z niego jestem absolutnie najbardziej dumna. niestety ze świeczki już niewiele zostało, będzie trzeba wymienić;)

jeszcze jeden domowy stroik. Fajnym patentem na świeczkę jest zastosowanie takiego szklanego lampioniku czy innej szklanki. Wystarczy wymienić tealight i nie trzeba się martwić o długie świece;)

nikowa choinka a.d. 2013. Po za czubkiem, który założył mój brat, sama ją ubrałam:)

aniołek szydełkowy, ma już ze 2 lata (nie dałabym rady w tym roku jeszcze dziergać aniołków... ale ten też jest mój )

gwiazdeczka z frywolitki (ona ma już jakieś 7 lat)

bombeczka koronkowa. ktoś zapyta: Ale jak? odpowiedź jest prosta. Krochmal :D 
Korzystając z okazji, że jeszcze trwają Święta, pragnę życzyć wszystkim spokojnej, rodzinnej, mimo pogody, zimowej atmosfery :*

wtorek, 17 grudnia 2013

ahoj! czyli sznurek marynarski i nie tylko

Giełda kwiatowa ma to do siebie, że można znaleźć na niej nie tylko kwiaty, ale też całe mnóstwo dodatków do zdobienia. Np wstążki. No więcej rodzajów wstążek to się nie znajdzie nigdzie (a już na pewno nie w pasmanterii...) Dziś, bladym świtem, buszując po giełdzie właśnie, w poszukiwaniu ostatnich ozdób świątecznych, natknęłam się na sznurek wizkozowy, o który rozpisywałam się już wcześniej. Zainwestowała w owe sznurki ile mogłam (w końcu cała szpulka, a nie z metra jak to jest w każdym innym sklepie) i oto co mi wyszło. Jeszcze ciepłe, skończone przed sekundą:) W kontekście koloru jak również ozdóbek dyndających, mogę dziś ten sznurek zdecydowanie nazwać marynarskim. AHOJ!





niedziela, 15 grudnia 2013

bransoletka

Już niejednokrotnie narzekałam na trudności w znalezieniu dwukrotnie np tej samej nici do sutaszu, porównując zakupy do rosyjskiej ruletki.
Ale jest jeszcze inny produkt, którego zdobycie w pożądanych kolorach sprawia jeszcze więcej kłopotu niż wspomniane nici.
Może byłoby prościej, gdyby to coś miało jedną nazwę, a nie kilka, co skutkuje tym, że u każdego sprzedawcy widnieje to pod innym tytułem i się wydaje że tego czegoś nigdzie nie ma.
Tym czymś jest sznurek, który każdy śmiertelnik określiłby mianem sznurka skręcanego, modnego zresztą ostatnio jako materiału do czynienia bransoletek, naszyjników i innych dodatków.
Jeśli komuś się nudzi, to proponuję poszukać pod tą nazwą miejsc ze sznurkiem skręcanym w sensownych kolorach.
Jak już się gdzieś trafi to zawsze (ale po prostu zawsze!) jest tylko różowy i złoty. Czasem biały, ale jak zamówiłam sobie 3 metry, to przysłali mi tylko 1, co starczyło na tylko jedną bransoletkę.
Czasem niektórzy ten cały sznurek nazywają jeszcze marynarskim (zwłaszcza jak się trafi granatowy, to już na pewno będzie w bransoletce z motywem muszelki, kotwicy albo łódeczki).
I wczoraj wieczorem, już po tym jak wykonałam zamówioną bransoletkę, odnalazłam jeszcze jedną nazwę, pod którą nawet wybór kolorów był przyzwoity:D zapamiętajcie, gdyby Wam było potrzeba kiedyś, że to się nazywa również SZNURKIEM WIZKOZOWYM, bo niby jest z wiskozy. Ale z wiskozy są też wykonane nici sutaszowe, te ładniejsze, o cienkim splocie i w większej gamie kolorystycznej. Są droższe, ale z tych tańszych, szczerze powiedziawszy, niewiele da się wymodzić. Na jakości lepiej nie oszczędzać ;)

Zanim znalazłam coś co jak cię mogę, pasuje do bransoletki (która miała wyglądać tak :
)
próbowałam kombinować z takimi ozdobnymi taśmami krawieckimi, o których jeszcze pewnie tutaj coś będzie. 
Jakoś, między tym miszmaszem odcieni i faktur, a moim poczuciem estetyki zwyczajnie nie zaiskrzyło. 
Wybrałam się w więc do mojej lokalnej pasmanterii, w której nigdy nie ma tego, czego akurat mi potrzeba, z przeczuciem kompletnej klęski. Ale tam odkryłam takie plecione, pseudo skórzane sznurki, w kolorach które są zdecydowanie ciężko strawne. Jeden na szczęście był blado różowy ( był jeszcze m. in oczoje*ny zielony, żółty i pomarańczowy). Kolorystycznie i rozmiarowo okazał się pasować. Oto efekty:






wtorek, 10 grudnia 2013

perełki w roli głównej

Dokonując zakupów w sklepach internetowych, można mieć pewność, że cena produktów będzie niższa, ale nawet jeśli dołączone jest zdjęcie i sprzedawca podaje wymiary, można się naciąć.
Ja zawsze dokonując zakupów w sklepach internetowych z pierdołami do robienia biżuterii, siedzę z linijką i sprawdzam sobie "ile to będzie miało, jakiej wielkości to będzie".

Nie chcę tutaj krytykować wszystkich sklepów internetowych, ale jeden w którym zrobiłam zakupy ostatnim razem, w kwestii opisu produktów, często mijał się z prawdą, w związku z czym, nagle zostałam z masą rzeczy, które nie są mi potrzebne, bo nie są tym, czego oczekiwałam (zapięcia , zamiast 10 mm mają 8, kółka zamiast 5 mają po 4mm , a przy takich pierdółkach do robienia biżuterii, milimetry często mają znaczenie. Nie mniej, trafiłam na jakąś wyprzedaż perełek i nakupiłam ich tyle, że starczy mi na kilka lat. Tutaj okazało się, że są większe niż w opisie ( chciałam je do sutaszu), ale udało mi się znaleźć dla nich zastosowanie.

Idą święta i pomyślałam, że na tą okazję, jakiś elegancki akcent będzie w sam raz.



Drobne koraliki

Dostałam ostatnio zamówienie, do którego dołączone były obrazkowe tutoriale jak to zrobić :)
Ucieszyłam się niezmiernie, bo to fajnie czasem móc się wspomóc jakąś wskazówką.
Co się jednak okazało, tutorial tutorialem, a praktyka robi swoje. Zrobiłam próbne wersje wg nazwijmy to, przepisu. Ostateczny wygląd mi się nie podobał i pozmieniałam to tak, że teraz sama jestem z tego zadowolona. Zamieszczę tutaj oba tutoriale oraz moje wersje, tak, żebyście sami mogli ocenić czy podobne;) Zamówienie zostało zaakceptowane, więc chyba nie jest tak źle ;)

 
To jest właśnie pierwszy tutorial, nadesłany przez osobę, która złożyła zamówienie.


a to już moja wersja 
i drugi tutorial...
 oraz moja wersja.
 Chciałam zaznaczyć, że po za fakturą koralików, moje naszyjniki od oryginałów różnią się wykończeniem. Próbowałam użyć zacisków przy końcówkach, jednak podczas próby wytrzymałości okazały się być za słabe. Jak się okazuje, czasem najprostsze rozwiązania są najlepsze i tutaj było podobnie- stary dobry supeł też okazał się mocniejszy niż zaciski :D 


Wieńce, wieńce, dużo wieńców...

Przez ostatnie tygodnie, jeśli akurat nie byłam po za domem, (np na obronie mojej pracy magisterskiej), to wyklejałam kolejne wieńce. Straciłam już rachubę i nawet chyba nie jestem w stanie ich policzyć. No może przesadzam, ale ponad 10 było ich na pewno. Cześć poszła na Allegro, część będzie stanowić prezenty bożonarodzeniowe, ale każdy na pewno będzie miłą dekoracją.

Tutaj możecie sobie pooglądać pozostałe wieńce:)









W tym roku, mam już naprawdę dosyć szyszek...

piątek, 22 listopada 2013

Świątecznie

Osobiście nienawidzę tego, że wraz z początkiem listopada, ze sklepów znikają znicze a na ich miejsce pojawiają się choinki, bombki i czekoladowe mikołaje, ale no chyba nic nie da się z tym zrobić.
Ja dziś wzięłam się za czynienie wieńców bożonarodzeniowych, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że przed samymi świętami zwyczajnie nie będę miała czasu żeby zrobić wszystko na już. Tym bardziej, że z sąsiadami mamy taką tradycję, że obdarowujemy się gadżetami świątecznymi i trochę do zrobienia tego będę miała. W tym roku wybór padł na wieńce: wielofunkcyjne, bo mogą wisieć na drzwiach, mogą z powodzeniem leżeć na stole (totalny obłęd, jeśli jeszcze włoży się do środka grubą świecę) a jeśli komuś się moje wieńce nie spodobają... zawsze można użyć ich jako hardcorowej wersji freesbee. Co kto lubi. Nie sprawdzałam jak latają, ale dostać z takiego krążka obklejonego szyszkami, to z pewnością niezapomniane przeżycie.
Dziś Moi Drodzy, zamieszczam fotorelację z czynienia mojego pierwszego wieńca szyszkowego (jak nadejdzie sezon, chcę spróbować swych sił z żywą jodłą i zrobić wersję typowo na drzwi, z kokardą).
Niniejsza fotorelacja może dla nieco ambitniejszych osób posłużyć za inspirację tudzież tutorial. Jeśli ktoś spróbuje swych sił w takich zabawach z klejem na gorąco, będę niezwykle dumna:)
 Wcześniej wycięłam ze styropianu kółko (odrysowane od dwóch rozmiarów pokrywek do garnków) a następnie obłożyłam je watą i okręciłam krepiną. Osobiście polecam ciemniejszy kolor niż to co na zdjęciu, bo potem przebija przez szyszki i z zaklejaniem każdej szparki jest masa roboty.
Dla osób niedoświadczonych, przy zabawach z klejem na gorąco, polecam robić to na jakiejś podkładce, bo klej bardzo lubi skapywać. Ja w tym celu używam starej stolnicy. 

Do wyklejania nadają się wszelkie pierdółki typu bombki, szyszki (ja mam w domu spory zapas, raz w roku jadę do lasu i wracam z worem szyszek), suszone pomarańczki, łupiny z orzechów włoskich, kulki styropianowe ozdobne (do nabycia np na giełdzie kwiatowej. Na giełdzie kwiatowej można znaleźć całe mnóstwo takich pierdółek. Zbyt długie ich oglądanie, grozi oczopląsem), małe gałązki pomalowane np. na złoto czy pomarańczowy drut. 

Przy wyklejaniu szyszkami warto odciąć ogonek szyszki, wtedy łatwiej przylega do powierzchni kółka. Ja w tym celu używałam małych kombinerek. Aha! Jak się bawicie z klejem na gorąco, warto mieć rękawiczki (takie przemysłowe, materiałowe, których wewnętrzna część dłoni jest pokryta gumą. Taki klej jest baaardzo gorący, a oparzenia po nim nie są przyjemne. Bezpieczeństwo przede wszystkim!

 Tutaj mamy względnie wyklejony wieniec, ale że zielone wciąż przebija, trzeba to krótko mówią... czymś zapchać.

No to mamy w tym celu np. drucik, który nawinięty na ołówek, tworzy bardzo sympatyczne spiralki/ świderki.

Nawinięty drut odcinany...


...i wklejamy tak, żeby na naszym wieńcu "coś się działo" ;)


Jako że na dekoracje świąteczne mają niezbywalne prawo do przesadnego świecenia się, błyszczenia, brokacenia itp, łupinki orzechów potraktowałam złotym lakierem do paznokci. 




A to już gotowy wieniec. Może nie jest idealnie symetryczny, ale ja i tak jestem z niego dumna. Jak to mówią, pierwsze koty za płoty. Zaczęłam już robić drugi, większy i tym razem w tonacji czerwonej. Idzie mi zdecydowanie szybciej i już widzę że będzie ładniejszy :D