Jak na razie jeszcze nie wyrzucili mnie z pracowni i może jeszcze trochę tam posiedzę, mam nadzieję;)
W dalszym ciągu, za każdym razem jak biorę jakiś kwiatek do ręki i mam z nim coś zrobić, od środka rozpiera mnie radość. Na szczęście "parkinson" jest już mniejszy, bo nie drżę za każdym razem ze strachu, że coś zrobię nie tak:)
W dalszym ciągu również ciężka praca związana z byciem w pracowni, nawet jeśli nie jest to dokładnie układanie kwiatów, ale np pomoc w porządkach i sprzątanie, sprawia mi radość.
No i zapach kwiatów. Na razie z tych pachnących to najczęściej spotykam się z frezją. Czy może być lepiej? Pewnie może, ale na razie jest tak fajnie, że nie chcę niczego zmieniać:D
Poniżej dwie wiązanki w mikrofonie oraz komplet kompozycji wystroju do jakiegośtam miejsca.
Wszystko układane nikowymi palcami;)
bardzo mi się te kompozycje podobają, różowa kula szczególnie:)
OdpowiedzUsuń