Albo nie miałam czasu, albo weny, albo siły.
A od końca sierpnia do początku października, zajmowałam się płodzeniem pracy magisterskiej, poświęconej wdzięcznym zagadnieniom: współczesnej kultury ślubnej i przemysłu ślubnego w Polsce.
Swoją drogą bardzo polecam artykuł o typowym polskim weselu, nie aż tak upiornym jak u Smarzowskiego, ale jednak....( tutaj jest artykuł)
W przerwie między tworzeniem bibliografii, a kolejnym przypisem, dla równowagi psychicznej zaczęłam coś nawet dłubać w sutaszu.
Ponieważ pracę już skończyłam, naszła mnie ochota na małe the best of nikowy sutasz:
To jest mała nowość- skromny prezent dla bliskiej osoby
i jeszcze coś w fazie produkcji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz