środa, 27 czerwca 2012

catering na planie klipu Storks Tape ft Gosia Lipka

Wczoraj zdarzyło mi się wspierać mojego brata, podczas produkcji klipu do jego piosenki. Zostałam wyznaczona do "departamentu cateringu". Ja wiem, że to nie jest Biżuteria, ale ponieważ moja działalność nigdy się nie ogranicza do jednej tylko dziedziny, postanowiłam się podzielić moją wczorajszą nocną pracą. Współautorem jest Iza Duda, której serdecznie dziękuję, po raz nie wiem który, ale naprawdę jest za co:)


sobota, 23 czerwca 2012

kosmacze:)

to jedna z moich w 100% autorskich wizji.
filcowa kulka potraktowana specjalną igłą do haftu.
Jakoś inna nazwa niż KOSMACZE nie przychodzi mi do głowy. Kosmate i poplątane jak kobiece myśli:)

czwartek, 21 czerwca 2012

owocowe akcenty na lato

Dziś pierwszy dzień lata i choć deszcz nie bardzo sprzyja temu by odczuwać że rozpoczęła się najcieplejsza pora roku, to ta data z kalendarza zainspirowała mnie do przedstawienia "owocowych" kolczyków.
Tymi, które noszę najczęściej są truskawki.
Zapewne można znaleźć bardziej realistycznie wyglądające truskawki, jednak te po pierwsze są leciutkie (najprawdopodobniej są wykonane z jakiejś pianki lub styropianu- nie wiem, nie kroiłam ich więc nie wiem co mają w środku) a po drugie przyciągają uwagę soczystym kolorem. Są wielkości naprawdę dorodnych truskawek. Ich pierwotne przeznaczenie nie miało nic wspólnego z biżuterią. Znalazłam je w kwiaciarni w której pracuje moja mama. Są zatem dodatkiem florystycznym, który bardzo ożywia kompozycję bukietu lub jakiegoś kwiatka doniczkowego.
Być może to już zboczenie, ale często patrzę na przedmioty i widzę w nich potencjalną biżuterię. I tak było w przypadku wspomnianych truskawek. Nie wiedziałam, czy mój pomysł na instalację w nich bigli się powiedzie, dlatego początkowo kupiłam tylko dwie pary (4 szt) tych owocków.

Te kolczyki noszę już od miesiąca i jak na razie bigle są tam gdzie powinny, więc chyba mój patent mogę uznać za skromny sukces. I naprawę- przyciągają spojrzenia:)

Myślę, że te kolczyki są dowodem na to (o czym będę jeszcze niejednokrotnie pisać i mam nadzieję udowadniać) wszystko jest potencjalną biżuterią  i nigdy nie wiadomo co nas zainspiruje do stworzenia czegoś fajnego, ładnego i oryginalnego.
Kolejne owocowe inspiracje były prezentami, więc nie wiem jak się noszą, mam natomiast ich zdjęcia. Ich wykonanie było czasochłonne, jednak to co sprawiło mi najwięcej trudności to strategiczna konstrukcja by dało się je nosić i by chociaż kojarzyły się z wisienkami i gronkami. W tym miejscu odwołam się do jednego z poprzednich postów, w których pisałam, że chcieć to móc, i tylko siłą woli można skonstruować wszystko:)
Efekty końcowe oceńcie sami.
do produkcji tychże kolczyków użyto mieszanki różnych koralików, w tym Svarovskiy'ego .



























Na koniec akcent bardziej warzywny niż owocowy. Z dedykacją dla fanów RHCP. [http://www.youtube.com/watch?v=YlUKcNNmywk]
Mam też nadzieję, że to lato, które wciąż jeszcze jest przed nami, będzie takie gorące, jak skojarzenia z Chilli.

wtorek, 19 czerwca 2012

"kawa, moja wspaniała kawa..."

Kawa to najpopularniejszy na świecie narkotyk. Piosenki o niej śpiewali m.in Ella Fitzgerald i Adam Łona Zieliński ("Kawa" była pierwszą piosenką tego zacnego rapera, którą usłyszałam. Po dziś dzień jestem jego wielką fanką:)
Uwielbiam kawę pod różnymi postaciami (próbował ktoś kiedyś ziaren kawy w czekoladzie?? pyyyyycha:))
Dlatego też nie mogło zabraknąć kawowych akcentów w mojej szkatułce na biżuterię.
Tego co przedstawia pierwsze zdjęcie, niestety nie zrobiłam sama. Jest to zawieszka typu charms, którą kupiłam na allegro za jakieś grosze, ale bardzo ją lubię bo przypomina mi wszelkie kawy wypite z kubeczków na wynos, w bardzo miłym towarzystwie.
Natomiast te kolczyki to już w 100% mój projekt i moje wykonanie:) Małe, dyskretne sztyfty, bardzo uniwersalne:) Często je noszę i zewsząd słyszę pytania o to czy jest to prawdziwa kawa. Otóż tak, są to naturalne ziarenka. Chyba jedyną ich wadą jest to, że nie pachną, ponieważ po części ze względów estetycznych (połysk), po części ze względów bezpieczeństwa, zostały polakierowane.
Marzy mi się jeszcze naszyjnik z ziaren kawy. Kiedyś widziałam taki u kogoś, ale do dziś nie wiem jak był wykonany (ziarna wyglądały jak koraliki nawleczone na żyłkę), ale wszelkie moje próby zrobienia dziurek w ziarnach i ich nawlekanie okazywały się porażką, ponieważ kawa jest bardzo krucha. Może kiedyś uda mi się jakoś rozwiązać tą zagadkę.
Ach, chyba pójdę się napić. Kawy oczywiście:)

niekończąca się historia, czyli szydełko+koralik cz.2

Obdziergane koraliki nadają się oczywiście nie tylko do kolczyków, choć ich właśnie robię najwięcej. Obdzierganie każdego koralika zabiera dużo czasu, ale efekt końcowy daje mi dużo satysfakcji.
Naszyjniki czy bransoletki wykonane w ten sposób są bardzo czasochłonne, ale same obdziergane korale świetnie wyglądają np. z koralikami pomalowanymi na jakiś kolor (często sama maluję korale lakierami do paznokci, żeby nadać im konkretny odcień) lub filcowymi kulkami. Jak zawsze, jedynym co nas ogranicza przy tworzeniu biżuterii to granice naszej wyobraźni:)
Poniżej kilka konstrukcji z użyciem większej ilości koralików "potraktowanych szydełkiem", z których jestem szczególnie dumna, bo jak wspomniałam, ich wykonanie było naprawdę czasochłonne.
bransoletka 

samemu robiąc koraliki, łatwiej można sobie dorobić do kompletu np. kolczyki:)
























tu mamy właśnie przykład łączenia filcu z szydełkiem

poniedziałek, 18 czerwca 2012

nikowy poradnik: jak wymienić sznurek w bransoletce typu "lilou"

Bransoletki polegające na połączeniu zawieszki / medalika / charmsa ze sznurkiem woskowanym cieszą się dużą popularnością wśród miłośniczek modnej biżuterii. Niestety, sznurki woskowane, choć w porównaniu do innych i tak są dużo trwalsze, to jednak pod wpływem użytkowania (zwłaszcza jeśli bransoletki nie zdejmujemy do kąpieli czy na basen lub często przesuwamy supełki) przecierają się, blakną i mogą wyglądać nieestetycznie.
Koszt wymiany sznureczka w salonie z takimi bransoletkami dochodzi do 15zł, a w końcu to tylko kawałek sznurka!  Cena samego sznurka jest niska, a  na pojedynczą bransoletkę to suma nie większa niż złotówka. (adresy sklepów w których można kupić taki sznurek, chętnym podam na priv, żeby nie uskuteczniać krypciochy tak zwanej;) W salonie oczywiście policzą nam jeszcze marżę za wykonanie, które tak naprawdę polega na zawiązaniu supełków i zabezpieczeniu ich lakierem.  Ten sposób wiązania nadaje się nie tylko do zawieszek typu "lilou". Z powodzeniem sprawdza się przy innych bransoletkach modułowych, takich jak np "pandora" (koraliki modułowe).
Mnie samej sznurki właśnie się poprzecierały, dlatego korzystając z okazji pokarzę Wam jak je wymienić.

Poniżej zamieszczę mały instruktarz jak taką bransoletkę zrobić. Co nam będzie potrzebne?
  • sznurek woskowany 
  • bezbarwny lakier do paznokci
  • nożyczki
  • zawieszka:)
Na jedną bransoletkę, bez względu na to ile zawieszek chcecie umieścić na jednym sznurku lub czy robicie to na zapięcie ('kółko i patyczek"), to wystarczy ok 50 cm sznurka.
Na sznurek nakładamy zawieszkę i umieszczamy ją mniej więcej w połowie. Zawiązujemy zwykły supełek.
 
Teraz Krzyżujemy sznurek w sposób przedstawiony na zdjęciu. To kółko które nam się otworzy, powinno być wielkości naszej bransoletki.
Teraz część najbardziej poplątana ;)
Jeden z końców zawijamy wokół drugie RAZ...
...I DWA...
... i na koniec przekładamy sznurek przez obie pętelki od góry.
Teraz już naprawdę z górki:) Zaciskamy supełek. Te samy czynności należy powtórzyć po drugiej stronie sznurka.
Odstający od supełków sznurek odcinamy i zabezpieczamy lakierem do paznokci. Dzięki lakierowaniu, supełki będą mocniejsze i odporne na utratę koloru.
Od momentu wyschnięcia lakieru, nasza bransoletka jest już gotowa:)

Jeśli nosicie bransoletkę z zapięciem, supełek trzeba wykonać na jednej stronie sznurka, a nie na przeciwległej.
Mam cichą nadzieję, że komuś się to przyda:)

niekończąca się historia, czyli szydełko+koralik

Techniką w której zdecydowanie najlepiej się czuję jest szydełko (nie tylko w przypadku biżuterii, ale chyba przede wszystkim czapek, szalików, serwetek, bombek choinkowych, wielkanocnych wydmuszek, pokrowców na telefony, torebek…).
Moją specjalnością są wariacje na temat obdzierganych koralików. Najczęściej sięgam po drewniane lub plastikowe kulki o wielkości minimum 14 mm. [Zdarza mi się obrabiać mniejsze, ale … trzeba szanować swoje oczy:)]


Bardzo fajnie wyglądają w uszach (przynajmniej moich) kolczyki z kilku kulek. Odpowiednio dobrane kolory to kompozycja miła dla oka.

niedziela, 17 czerwca 2012

inspiracje, motywacje...

Czasem kiedy ktoś mnie spyta, skąd biorę pomysły na wzory biżuterii którą robię, odpowiadam, zresztą całkiem szczerze, że z zazdrości.
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam powodowana zazdrością była niewielka torebka dziergana na szydełku, z podszewką, ażurowym wzorkiem i etnicznymi koralikami na ściągaczach. Dziś śmiało można byłoby nazwać to plagiatem, ponieważ torebka którą zrobiłam była odwzorowaniem innej, należącej do mojej starszej siostry ciotecznej. Jednak w wieku lat 12 nie uważałam tego plagiat. Najzwyczajniej w świecie zazdrościłam siostrze torebki, którą przywiozła sobie z wakacje we Włoszech i wiedziałam, że a) w Polsce szybko takiej nie dostanę (jakieś dwa lata później takie torebki były na każdym bazarze...) b) nie byłoby mnie wtedy na nią stać c) łatwiej było mi wziąć od mamy pieniądze na włóczkę niż na torebkę. Dziergałam ją jakieś 2 tygodnie, ale potem byłam z niej dumna jak paw, bo wyglądała jak "kupna". Dziś na szczęście kwestia finansów rzadko mnie ogranicza, ale nadal widząc coś fajnego u kogoś myślę sobie " ja przecież mogę coś takiego zrobić sama i w dodatku nie wydam na to tyle pieniędzy".
Muszę przyznać, że nic nie daje takiej satysfakcji niż komplement na temat czegoś co zrobiłam sama, a następnie pytanie, gdzie to kupiłam (i za ile) oraz zdziwienie na twarzy rozmówcy, gdy odpowiadam, że nie kupiłam, a zrobiłam sama:)
Dziś oczywiście nie odtwarzam bezmyślnie wzorów, które mi się gdzieś spodobają, ale staram się je dopasować do mojego stylu, nadać im niepowtarzalny charakter.
Zdarza mi się czasem, że jakiś wzór mi się dosłownie (!) przyśni, innym razem coś mi wyjdzie przez przypadek.
Są też sytuacje, kiedy ktoś prosi mnie o zrobienie czegoś (np bransoletka pleciona ze sznurków, przywieziona z jakiegoś egzotycznego kraju, w dodatku ze zdjęcia w słanej jakości i wykonanej techniką mi zupełnie nieznaną) i siłą woli, metodą prób i błędów udaje mi się otrzymać efekt, który osobę obdarowaną bardzo cieszy.

Wracając do zazdrości, moja koleżanka z ławki w liceum kupiła sobie naszyjnik ze szkła weneckiego (duża czerwona pastylka, z której zwisały mniejsze przywiązane na sznureczkach).
W liceum miałam straszną "fazę" na szkoło weneckie, które zresztą bardzo lubię do dziś.
Poniżej, moja własna wersja naszyjnika, którego bardzo zazdrościłam koleżance

bransoletki ze sznurka atłasowego




Warkoczyk z trzech jest najprostszym splotem jaki znam i prawdopodobnie pierwszym jakiego się w życiu nauczyłam. Warkocz z czterech wcale nie jest trudniejszy, ale wzór jaki tworzy jest wg mnie ciekawszy. W połączeniu z różnymi wariantami kolorystycznymi lub ilością sznureczków w jednym z czterech pasm, czy w końcu to jak ściśle będziemy zaplatać nasz warkocz- daje naprawdę bardzo dużo możliwości. Ostatnio- jest to biżuteria o którą koleżanki pytają mnie najczęściej:)


Do kółeczek tworzących zapięcie można doczepić sobie zawieszkę typu Charms. Sam warkocz też można urozmaicić, np taką sobie małą kokardką:)



Witam serdecznie na moim nowym blogu:)
założyłam go z potrzeby dzielenia się ze światem tym co wyjdzie spod nikowych palców; wiele osób pytało gdzie mogą zobaczyć coś mojego, a ja dotychczas wrzucałam zdjęcia moich wyrobów najpierw na serwis grono.net, później na facebook'a , jednak nie każdy ma tam profil a i zdjęcia wrzucane na takie serwisy potem stają się własnością tego portalu, a nie użytkownika (o czym mało kto wie, ponieważ nikt nigdy nie czyta regulaminu)
Tak więc, by tworzyć i dzielić się twórczością w spokoju, będę (jeszcze nie wiem z jaką częstotliwością) publikować zdjęcia nie tylko biżuterii ale też różnych rzeczy które zdarza mi się zrobić, np upiec, uszyć, posklejać, wydziergać.
Zawsze uważałam, że wszystko można wykonać siłą woli. Nie jestem dziewczyną, która tylko robi biżuterię; jestem kolekcjonerką umiejętności :) uwielbiam poznawać nowe techniki i w nich tworzyć coś niepowtarzalnego.
W przyszłości może odważę się zamieszczać zdjęcia i filmiki instruktażowe o technikach takich jak koronka frywolitkowa, filcowanie, szydełkowanie, dzierganie na drutach, sutasz i innych, która mam nadzieję, kiedyś nabędę. Na razie niestety ograniczają mnie możliwości sprzętowe, no i nie wiem na ile sprawdziłabym się jako "nauczyciel". Dlatego na początek pozostanę przy prezentacji tego co potrafię wykonać.
Mam nadzieję że Wam się spodoba:)



na dobry początek, wrzucam zdjęcie moich bardzo wiekowych już kolczyków z frywolitki; mają 6 lat, a niedawno zostały podrasowane, poprzez dodanie cyrkonii. Ich największą zaletą (oprócz tego, że są śliczne i eleganckie; doskonałe do wieczorowych stylizacji) jest waga- są leciutkie.
Jako że to koronka, w dodatku jasna, mogą się zabrudzić. Ale w końcu to koronka, więc... można ją wyprać! A następnie wykrochmalić, wysuszyć i wyprasować:) takie kolczyki można traktować jak babcine serwetki robione na szydełku. Pomimo delikatnego wyglądu są bardzo trwałe:)
na biglach (zrobionych ręcznie) znajdują się kamyczki Svarovsky'ego.